Mania (nie)wielkości, czyli funkcjonalne gadżety domowe

0
2246
gadżety domowe

Przeglądając katalogi popularnych marketów oferujących  wyposażenie domowych wnętrz – można dostać oczopląsu. A w najlepszym wypadku – zeza rozbieżnego. Gdzie by nie spojrzeć – gadżet, gadżecik, gadżetunio. Mania (nie)wielkości zewsząd atakuje i pojawia się w coraz to nowszych formach – przybierając postać obrazka na salonową ścianę, świeczniczka w sam raz na sypialniany kominek czy podkładki pod talerze. Sęk w tym, że wszystkie te formaty – tak obficie propagowane i z takim natężeniem serwowane nam przez wszędobylskie sieciówki – niewiele mają wspólnego z atrakcyjną formą. Powielactwo, kradziejstwo i kalka kolorów, motywów czy nawet całych szablonów. Jesteśmy wystawieni na designerską unifikację, a nasze domy ozdabiamy na jedną modłę, zasypując wnętrza tonami efekciarskich, ale zupełnie niepraktycznych drobiazgów, których nazwy (wymienione wcześniej) zostały celowo spieszczone i semantycznie upupione.

Nie kupujemy świecznika, ale świeczniczek, nie nabywamy obrazów, a obrazki, nie inwestujemy w podkładki pod talerze czy podstawki na stół, ale w… No właśnie! I tutaj, w tym potężnym nagromadzeniu zdrobnień pojawia się zgrzyt. Bo wśród całego powielactwa, kradziejstwa i duplikowania formatów zupełnie niepraktycznych i pozornie jedynie urodziwych to właśnie drobne podkładki i równie niewielkie ozdoby na stół zdają się wybijać przed szereg. Nie chodzi tu bynajmniej o sieciówkowy asortyment, ale o detale faktycznie zjawiskowe, nieoklepane i zaskakujące maksi wyrazem zamkniętym w minimalistycznej formie.

Kto by pomyślał, że banalna podkładka korkowa może być hołdem dla sztuki? A dokładniej – bezpośrednim nawiązaniem do przeżywającego swój (kolejny zresztą) renesans stylu art deco? Albo małym, bardzo funkcjonalnym arcydziełem powstającym w ścisłej kooperacji rzemieślnika i (na przykład) nowojorskiego artysty „High class”? Okazuje się oto, że w tym wielkim szaleństwie na niewielki gabaryt można znaleźć metodę, wyjść na czoło peletonu i zafundować miłośnikom naprawdę wartościowego designu (albo konsumentom znudzonym propozycjami wykonywanymi w oparciu o jeden, nudny wzorzec) nową jakość!

Każdy, kto chociaż raz, choćby przypadkiem zetknął się z wyrobami firmy Jason wie o co chodzi. Ten nowozelandzki (!) brand wyspecjalizował się w podkładkach właśnie. Ale w podkładkach nie byle jakich, bo korkowych, niezwykle trwałych, wytwarzanych w oparciu o skomplikowaną, zawierającą elementy czarnej magii metodę za pośrednictwem której kilka warstw korka łączonych jest w sprawną całość i przykrywanych gładkim laminatem.

Firma z krainy merynosów nie oferuje tylko wysokogatunkowych, praktycznych podkładek. Jason serwuje nam podstawki pod kubki czy podkładki korkowe na stół dekorowane zadziwiającymi motywami – roślinnymi, zwierzęcymi czy zaczerpniętymi wprost z ram klasycznych obrazów. Wszystko to powstaje w ścisłej współpracy ze współczesnymi artystami i mecenasami sztuki rodem z Nowego Jorku.

Finalnie, jedna, nowozelandzka podkładka pod kubek – udekorowana  paryskim, utrzymanym w stylu vintage obrazkiem czy wariacją na temat owocowej martwej natury – z wielkim sukcesem zastępuje gadżety, gadżeciki i gadżetunie, pokonując pozbawiony klasy i dostępny w każdym hipermarkecie banał swoją wyjątkową urodą połączoną z niezwykłą funkcjonalnością.

[Głosów:1    Średnia:5/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here